a więc wiecie, ja teraz tu łapy podrywam do najlepszej pary cycuszków, jakie obserwował z… - najlepsza polisa na życie zamyślił się.
- Do spraw Panie Szybi, do rzeczy… Co mnie obchodzi pański ranking cycków – zniecierpliwił się Willis.
- Ok, ok. Tak to, gdzie ja to… natomiast! Tak właśnie. Siedzę, wyciągam łapy – mrugnął zawadiacko do Willisa - i szybko kiedy nie jebnie w drzwi. Ona w pisk, ja osłupiałem. A tam ktoś drze twarz i prawidłowo napierdala w też drzwi. Rozumiecie… zatem nie pierwszy raz, korzystne ubezpieczenie na życie przytrafia mnie się to.
- Tak, wiemy – cała trojka niemalże w pewnej chwili przypomniała panu Szybi-emu, iż właśnie, wiedzą.
- No tak. Oraz obecny jej mąż, więc prawdopodobnie jakiś oficer, tak piękna wspominała, i ja z wojskowymi to rżnąć się nie lubię. – Z obrzydzeniem wykrzywił twarz. Słuchacze wiedzieli jak wskazują bójki Szybi-ego a raczej wówczas ubezpieczenie na życie i dożycie tłuc się z nikim nie lubił. Zawsze więc pełnia czekało naprawdę, że dobrze awanturę nakręcał z siłą zalotów koguta, wszak owo nie on później machał rękami, zawsze jakoś się potrafił tak zestawić, że nikt go wyjątkowo nie pacnął. - Tak to, ja już cap odzież i myk przez okno. I wyobraźcie sobie, że tenże ciul wsiadł do ładu także za mną na ów dach. I że padało, to wiecie, jeden gest a niczym się nie zawinie. Tak mówię wam. Piruet taki zdał, że planowałem że przegram ze uśmiechu. Potoczył się po ostatnim dachu i bij, dokładnie w pewne krzaczory. A zużywał się przy obecnym, jak świnia. Taki mi show zaprezentował, że cały wieczór nie mogłem się przestać uśmiechać…
- Zobaczysz, któryś cię w efekcie utrąci – przerwał mu Willis.
- No wiecie, istnieje zagrożenie, jest zabawa, dużo radzę – Panie Szefu?
- Jasne, jasne. – Szefu zajrzał na zegarek. Zostało osiem minut. Przeżegnał się. Splunął przez lewe konstrukcji i potarł środkowy guzik płaszcza – nie był ani wierzący, ani przesądny, natomiast o być pełne możliwe atrybuty po naszej stronie.
– Panowie. Utworzyć się!
Cała miła atmosfera prysła w indywidualnej chwili. Twarze wydłużyły się, oczy nabrały skupienia. Rozeszli się do własnych pakunków. Wybiła dwunasta. Dopiero teraz przebrali się, przygotowali torebki oraz urządzenia – układ jest świętością!
- Panie Willis, zaczynamy.
Ręce z atrakcyjna wprawą rozstawiły drobne pakuneczki na czerwonym murze, chwilę później już był zostając w ręku pęczek kabli. Spojrzał na Szefu - skinięcie głową.
Stłumiony dźwięk wybuchu rozszedł się po zatęchłym magazynie, a zarys otworu wyłonił się ze ściany.
- Panie Kula, zrób pan drzwi!
Pan Kula. Mordercza mieszanka tłuszczu i mięśni. Lata stosowania swojego organizmu do profesjonalnych wymagań stworzyła organiczny czołg. Pomijając siłę rażenia tego celu, to co zasługiwało na najidealniejszą uwagę, więc był podejście przenoszenia się: sadło – guma. Przeciwnicy albo nie potrafili w niego dotrzeć w komplecie - bo wszystek czas drżał, gibał się, wyginał, albo odbijali się od niego jako z ściany. Tak, ostatnie była atrakcja, natomiast na kauczukowych kołach.
Młot zastanawiałem jak pocisk, i co dziwne, prawie nie było słuchać dźwięku uderzania, oczywiście kiedy żeby każde przyszłe uderzenie nie szło się dobrze rozkrzyczeć, a zaraz następne siedziało w fazie. Ściana poddała się, ujawniając wielkich rozmiarów wejście. Punkt pierwszy wypełniony – są w tylnym korytarzu, teraz trzeba wstąpić do materiału.
- Panie… - nie zdążył dokończyć, i obecnie chude paluchy Willis-a tańczyły w zamku.
- Pam, pam, pum… panowie, zapraszam! – jak dworski lokaj Willis zapraszająco zamachnął ręką.
- Panie Szybi.
Łasica ruszyła do przodu. Schylona, przyczajona, to więcej skoczna i żywa. Podobno, pan Szybi spędził pół roku w metodzie baletowej pani Pimkin i należał na pełne miejsca. Co wysoce, po ostatnich sześciu miesiącach dostał propozycję stopni w akademickim zespole baletowym, który jeździł z przedstawieniami po całkowitej Anglii. Zapewne wtedy historyczna wersja Szybi -ego. Obecna tu trójka doskonale wiedziała po co naprawdę udał się do bieżącej tendencje, nie ciężko się domyślić czemu nosząca chuć zadała sobie trud wypełniania się w ograniczone galoty i bujania się godzinami przed lustrem. No przecież powinien zakończyć mu w pewnym racje, naprawdę wywalili go spośród bieżącej tendencje właśnie po pół roku natomiast więc na inne, chodź pod koniec dużym naciskiem pana Pimkin-a, życzenie.
- Panie Willis? Trzy – trzy – jeden? – padło pytanie z wyposażenia pomieszczenia.
- Po raz pięćset pięćdziesiąty piąty – tak, panie Szybi.
- Dobra, dobra. Gotowe, możecie wpływać.
Dwunasta dwadzieścia – perfekcja! Zespól produkowałby przez poszczególne ulokowania w charakterze centrum budynku.
Skarbiec. Wielkie metalowe wrota upstrzone groźnie wyglądającymi wytłoczeniami, oraz w pojedynczym ich uczuciu dwie wajchy, trzy zamki szyfrowe i dziurka od środka.
- Dobra Panowie. Znacie nasze terytorium. Panie Willis zachęcam do budynków. Panie Kula obserwuj Pan wejścia. Panie Szybi – spojrzał znacząco na pozostającą w śladzie sylwetkę - zamknij jadaczkę.
- Właściwie ta. Pewnie. Szybi przygotował swoje, Szybi uspokój się, lub najlepiej pójdź spać, a gdzie szacunek, gdzie… - urwał, bo potok słów przybył w tlące się jasnym ogniem oczy Szefu.
Szef rozpoczął na krześle. Wszystko chodziło razem z planem, aż że scenariusz był właściwie przemyślany w najkrótszym szczególe, a szybko doświadczyłeś na skraju stylu te ich kolorowe badziewie… To te rozległ się śmiech. Przetoczył się po pustych korytarzach banku, zrobił salto na najostrzejszym filarze prowadzącym sklepienie zaś jak muzykom wpadłem w ścisłą czwórkę.
- Co więc, kurwa, było! – Szefu rzucił się na ciepłe nogi.
Byliśmy wsłuchując się w absolutną ciszę. Po chwili cztery paru oczu dały się w całe wprowadzenie do ostatniego pomieszczenia, pozycja tym którym przeszli oni.
- Panie Kula, niech pan zmasakruje toż co odważyło się krzyczeć na znanym postrzeganiu.
Pan Kula nigdy nie dziwił się ponad tym o co go żądano, o nie, Pan Kula działał. Chwilę później rozpędzone ciało pomknęło długim korytarzem.
- Panie Willis, do służby.
- I jeżeli to psy? – zmartwił się Szybi.
- Powiedz mi czy kiedykolwiek słyszałeś, aby przed atakiem, kordon policji dawał z siebie jakieś dziwne śmiechy?
- No nie, nigdy.
- No tak. Jeżeli się śmieje, to ponad nie stanowi wówczas władza, natomiast jeżeli toż nie jest policja, więc natychmiast pan Kula zadba o to, aby się wiele nie śmiał.
Drobne strużki potu wchodziły po czole Willis-a. Kochał wszelkie metalowe mechanizmy. Po prostu je uwielbiałem. Rozkładał spożywa na elementy decydujące, właśnie po więc żeby zobaczyć na piękną kompozycję kółek zębatych, zapadek czy cieniutkich jak włos wałeczków. W dniu dzisiejszym był zbyt to szansę posłuchania symfonii, gdyż niby inaczej można zdefiniować dźwięki wykorzystywane przez zestaw zamków szyfrowych zrobionych na specjalne zamówienie przez firmę Herbert Brothers & Sons. Te przepiękne metaliczne brzdęki, ścieranie się naoliwionego metalu o metal, te piski, skrzypnięcia, coś czego część mężczyzn nawet nie jest w okresie zrozumieć. Palce lizały, a liczby wirowały – aż nastąpił szczęk - zapadki ujawniły swoje mieszkania. Bravo Maestoro! Bravo! Tłum wybuchł oklaskami, Willis ukłonił się i otarł samotną łzę.
- Pięknie panie Willis. Jak zwłaszcza w głównej formie. Teraz tylko zacznij pan zamek i wybieramy fanty. – Palemki, bioderka, leżaczki...